Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powitań z kobietami. Vassar prowadził go przez westybul, salon i oranżerię z
wyrazną dumą posiadacza, przedstawiając wszystkim i dyskretnie odpowiadając na
pytania o okoliczności  uratowania Diamond Wingate.
Uratowanie. Bear musiał kilkakrotnie usłyszeć to słowo, by zrozumieć, że
istotnie obronił dziedziczkę wielkiej fortuny. Przyszło mu też do głowy, że po tak
heroicznym wyczynie nie będzie jej wypadało odnieść się do niego wzgardliwie i
oskarżyć o to, że bije dzieci. W gruncie rzeczy z wyjątkiem tego blasku w oczach,
który teraz wydał mu się raczej naturalny, powitała go tak, jak jest to ogólnie
przyjęte przy pierwszym spotkaniu.
Bear poczuł ogromną ulgę. Wyglądało na to, że najgorsze ma już za sobą! Nie
tylko poznał Diamond Wingate, ale udało mu się wyrównać rachunki pomiędzy
nimi. Uśmiechnął się i głęboko zaczerpnął powietrza. Teraz pozostało mu już tylko
być uprzejmym, rozsądnym, układnym... i porozmawiać chwilę na osobności z
Diamond Wingate.
Rozdział 5
Wkrótce wszyscy obecni na przyjęciu u Evelyn Stanhope Vassar wiedzieli już,
kim jest wysoki ciemnowłosy mężczyzna, którego gospodarz prowadził po sali i
przedstawiał wszystkim jak dumny ojciec. Evelyn udzielała szczegółowych
informacji.
 Jest przedsiębiorcą kolejowym, większość życia spędził na Zachodzie 
oznajmiła grupce miejscowych plotkarek z miną kocura, który przed chwilą wyjadł
wszystkie rybki z akwarium.  Jest nieżonaty i z tego, co mi wiadomo, z nikim nie
związany. No i łatwo zauważyć, że, jak mówi mój Philip, ma wiele... walorów.
Kobiety skupione wokół Evelyn w korytarzu na piętrze rozbawił sposób, w jaki
przewróciła oczami przy ostatnim słowie. Jedno spojrzenie na rosłego mężczyznę z
Zachodu wystarczyło matronom z Baltimore, by docenić wspaniałą dwuznaczność
terminu  walory , używanego przez ich rzeczowych mężów, pochłoniętych
robieniem interesów.
Diamond Wingate, która zdążyła już ochłonąć i właśnie pojawiła się na
schodach, usłyszała słowa gospodyni, ale nie widziała towarzyszącego im wyrazu
twarzy. Zresztą nawet gdyby zobaczyła minę Evelyn, nie potrafiłaby się domyślić,
o co chodzi. Brakowało jej doświadczenia koniecznego do zrozumienia, jakie
atrybuty dojrzałe kobiety uznają za  walory mężczyzny.
Z wyrazu twarzy rozmówczyń Evelyn domyśliła się, że ktoś nadchodzi, i
odwróciła się, by powitać młodą dziedziczkę fortuny.
 O, jest nasza Diamond.  Gospodyni otoczyła ją ramieniem, opuściła wzrok i
ściszyła głos.  Nikt cię nie będzie winił, jeśli postanowisz wrócić do domu.
 Miałabym stracić te wszystkie wspaniałości, które dla nas przygotowałaś? 
powiedziała Diamond.  Nie mogę dopuścić do tego, żeby jakiś biedny szaleniec
zmuszał mnie do ucieczki.
Jednakże był też drugi mężczyzna, który sprawił, że skłonna była poważnie
rozważyć tę możliwość. Pierwszy  nieszczęsny wynalazca  jedynie zakłócił jej
spokój. Jego gwałtowne żądania stanowiły tylko odmianę tego, co doskonale znała,
czyli próśb o pieniądze. To ten drugi  wysoki ciemnowłosy wybawca  przyprawił
ją o drżenie i takie zmieszanie, że musiała odpocząć. Ten opryskliwy, irytujący
klient zakładu krawieckiego. I już po raz drugi jego obecność wywoływała w niej
dziwne reakcje.
W ciągu minionych dni często powracała myślami do ich słownej potyczki u
Martene'a i Savoya. Jej reakcja z pewnością była spowodowana szokiem po tym.
jak nieznajomy wymierzył klapsa Robbiemu, a także zakłopotaniem z powodu
niespodziewanego zetknięcia się z niemal półnagim mężczyzną. Nieco uspokojona
tą analizą, starała się wymazać z pamięci niefortunny incydent.
Mimo to czasami, kiedy wieczorem kładła się do łóżka, nagle stawał jej przed
oczami nagi męski tors i czuła zmieszanie i zafascynowanie takie samo jak wtedy,
gdy patrzyła na nieznajomego. Ciągła obecność tego wspomnienia i własnej reakcji
na ten widok wywoływała w Diamond całą gamę nieznanych dotąd doznań. Byłaby
szczęśliwa, nadal nic o nich nie wiedząc.
Lecz tego wieczoru otaczający ją mężczyzni nagle się rozstąpili i znów go
zobaczyła. Wysoki, ciemnowłosy, z pałającymi oczami, nieznośnie pewny siebie...
Miała wrażenie, żc owiewa ją gorący południowy wiatr. Nagle pokryła się gęsią
skórką, zdenerwowana spotkaniem i ciągle żywym wspomnieniem jego nagiej
piersi i całej męskiej krasy.
Musiała spędzić sporo czasu w jednej z sypialni na piętrze, by uspokoić
skołatane nerwy. Wmawiała sobie, że mimo iż prezentuje się jak dżentelmen, musi
pamiętać o jego trudnym charakterze. Zdążyła się przekonać, że ma wybuchowy
temperament, łatwo wpada w gniew i gotów jest do fizycznej przemocy. Chociaż w
towarzystwie najwidoczniej potrafił okiełznać pierwotne instynkty, a nawet udało
mu się wkraść w łaski Philipa Vassara, przekona się, że ona również jest niełatwym
przeciwnikiem i potrafi kierować się rozsądkiem.
Kiedy kobiety podeszły do gości zgromadzonych przed drzwiami do jadalni,
poszukała wzrokiem w tłumie wysokiego mieszkańca Montany, przekonując się w
myślach, że po prostu nie chce znowu być zaskoczona jego pojawieniem się. Nie
dostrzegła go i cicho westchnęła.
Ulga trwała jednak bardzo krótko, bo po chwili zobaczyła, że właśnie
przyjechał Morgan Kenwood i zmierza z westybulu w jej stronę. Był wzburzony
tym, że została zaczepiona przed rezydencją Vassarów, i miał zamiar towarzyszyć
Diamond przez resztę wieczoru, czuwając nad jej bezpieczeństwem.
Evelyn Stanhope Vassar, niezrównana gospodyni, tym razem przeszła samą
siebie. Kiedy otwarto drzwi do lustrzanej sali jadalnej, poprowadziła gości wzdłuż
długiej linii stołów, przykrytych śnieżnobiałymi obrusami i wymyślnie
przystrojonych świeżymi kwiatami, srebrnymi świecznikami i mieniącymi się
kryształami. Kelnerzy w liberiach stali pod ścianą, cierpliwie czekając, aż goście
odnajdą swoje miejsca, a trio smyczkowe grało żywą barokową muzykę, by
wprawić przybyłych w pogodny nastrój. To wystarczyło, żeby wszyscy zapomnieli
o wcześniejszych wydarzeniach i wysokim ciemnowłosym wybawcy Diamond... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript