Podobne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uderzenia minęła się z wyciągniętym narzędziem i trafiła na kciuk. Kamieniarz zawył jeszcze roz-
paczliwiej i stracił przytomność.
Wszyscy jakby zamarli.
Spaggiari w jednej chwili znalazł się przy nim. Delikatnie trzymając go za rękę wyciągnął Kami-
eniarza z tunelu. Aż wzdrygnął się, gdy zobaczył jego krwawiący kciuk, z żywym mięsem na
wierzchu. Dał mu zastrzyk z nowokainy.
Potem siedział długo w milczeniu, wpatrując się w ścianę.
- I co teraz? - zapytał Chińczyk.
- Zrobimy to! - odezwał się wreszcie Spaggiari. - Przejdziemy przez tę pieprzoną ścianę!
Uśmiechy i dobry nastrój powróciły na twarze wszystkich.
***
Po upływie kolejnych pięciu godzin mieli już wykutą dziurę, szeroką na tyle, by bez problemu
mógł się przez nią przeczołgać każdy z nich. Kamieniarz był wyłączony z tej części akcji. Pod dzia-
łaniem otrzymanych leków zniósł jakoś ból, ale na razie nikt nie kazał mu wracać do pracy.
Kiedy nareszcie betonowa ściana pękła na wylot, Chińczyk rzucił się od razu na stalowe druty
zamocowane w niej. Poprzecinał je przy pomocy tlenowoacetylenowego palnika, a potem poodgi-
nał resztki drutów na boki.
Kiwnięciem głowy potwierdził Spaggiariemu wykonanie swojego zadania.
Albert Spaggiari przykląkł wtedy na chodniku i zajrzał przez dziurę do środka. Przed nim, tak jak
oczekiwał, piętrzył się tył jednej z opancerzonych szaf, gdzie trzymano skrytki depozytowe. Waży-
ła trzydzieści ton, jak swego czasu powiedział mu strażnik bankowy.
Spaggiari odwrócił się z powrotem do pozostałych i znajdując wzrokiem Rene, powiedział:
- Ruszamy. Zawiadom Marcela&
***
Sobota, godzina 21:00
Rene - którego nazywano "Poetą", z uwagi na jego romantyczne spojrzenie i długie włosy - po-
śpiesznie ruszył w stronę kanału. Czuł, jak jego ręce obijają się o boki tunelu.
Wreszcie dotarł do podziemnej drogi i wydostał się przy "syfonowym zaułku", gdzie spokojnie
czekał na niego Marcel.
- Dawajcie lewar - wysapał.
Marcel minął drzwi prowadzące na podziemny parking, przebiegł szybko schodkami do góry i
już znalazł się na ulicy, przy wylocie rue Felix Faure. Podniósł swoją latarkę, skierował ją na ulicę i
dał dwa krótkie znaki światłem.
Oczekujący w renaulcie 5 odpowiedzieli dwoma krótkimi błyskami drogowych świateł i ruszyli z
miejsca, kierując się na Avenue Verdun.
Renault 4, który wyglądał jak furgonetka miejskiego zakładu energetycznego, czekał tam na
nich, ze zgaszonymi światłami. Renault 5 zatrąbił ostro mijając stojący samochód.
Ani Kapitana V., Weterana wojny wietnamskiej, ani Algierczyka G. Nie było w tym momencie
w środku furgonetki. Obaj siedzieli akurat przy pobliskim murku, zbudowanym wokół Parku Alber-
ta I. Czekali już tak prawie dwadzieścia cztery godziny, dużo dłużej niż pierwotnie zakładano.
Przez chwilę obserwowali, jak renault 5 znika za rogiem rue Paradis, a potem wskoczyli szybko
do furgonetki.
Siedząc już na przednich fotelach, zmagali się jeszcze ze swoimi niebieskimi kombinezonami i
czapkami, etatowymi ubraniami w zakładzie energetycznym. Wreszcie Algierczyk odpalił silnik i
ruszyli.
Zatrzymali się dopiero na czerwonym świetle, przy Promenade des Anglais, obok hotelu Meridi-
an. Przy krawędzi chodnika stało tam akurat dwóch policjantów, którzy sprawdzali dokumenty
trzem zatrzymanym motocyklistom. Wreszcie zapaliło się zielone światło.
Algierczyk ruszył okrążając budynek hotelu, mijając Avenue des Phoceens, Place Massena, rue
Gioffredo, rue St. Michel& Na koniec furgonetka zatrzymała się na rogu rue Gustave'a Deloya i
rue de l'Hotel des Postes. Tutaj Algierczyk zgasił silnik i obaj mężczyzni opuścili samochód.
Poruszali się szybko, ale jednocześnie chcieli sprawiać wrażenie, że nie ma nic nadzwyczajnego
w fakcie, iż znalezli się właśnie w tym miejscu, o tej porze. Po przeciwnej stronie ulicy wieczorni
bywalcy "Tawerny Alzackiej" obserwowali ich swoim zamglonym wzrokiem, depcząc chodnikowe
płyty.
Algierczyk umieścił niebiesko pulsujące światło i znak z napisem: Uwaga! Roboty drogowe przy
włazie do kanału.
Kapitan V. Wyjął z tyłu furgonetki kilof i używając go podniósł pokrywę włazu. W migającym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grolux.keep.pl
  • Powered by MyScript